- Wiesz co Schwester? Ja po prostu powinnam zaakceptować to jaka jestem, a nie ciągle marudzić, że czegoś nie umiem albo, że jestem płaska. – powiedziała swobodnie, próbując rozładować i zatrzeć ślady poprzedniego pytania i odpowiedzi.
Na początku skrzywiła się, gdy Heike położyła jej dłoń na głowie, poczuła się jak dziecko, które zostaje pocieszane przez rodzica, jednak szybko zmieniła zdanie i uśmiechnęła się słodko. Zawsze zastanawiała się jak to jest będąc całkiem zwyczajną dziewczyną. Nie żeby nie lubiła swojego aktualnego życia i statusu społecznego, ale tak to nie mogła zajmować się tym co kocha. Kiedyś zawsze marzyła o zawodowym malarstwie, ale plany wzięły w łeb. Nie pozwolono by jej iść na studia, bo ktoś musiał zajmować się handlem. Dlatego obrazy, płótna, farby i sztalugi trzymała na strychu, gdzie urządziła swoją małą pracownie. Ciekawa była jakie to Heike miała marzenia… Nie wypadałoby tak się spytać wprost, bo to taki śliski i nieprzyjemny temat…
- To mogło mi się wydawać. – odpowiedziała szybko, uśmiechając się przepraszająco. Chyba popadała powoli w skrajność, a tak unikała i bała się tego! Jeśli da się temu rozwijać dalej, to nie będzie dla niej za wesoło. – Heike, proszę, nie porównuj mnie do Adolfa… To jest cios poniżej pasa.
Zmieniała temat. Czy mogło być jeszcze gorzej? Musi się skupić na właściwym torze rozmowy, a nie tak skakała z pytaniami niczym wyskakujący Maciej z konopi.
- Więc wychodzi na to, że to wina nas wszystkich jaki jest Ludwig… Mogliśmy być dla niego bardziej surowi, a nie wzdychać do niego i głaskać po głowie na każdym kroku. Chyba robiliśmy to dla tego, że to była nasza nadzieja, ale teraz stał się za bardzo pyszny. Chyba raz powinien dostać w tyłek od losu, ale teraz martwię się czy nie stanie się to naszym kosztem… - powiedział nieco przestraszonym, ale bardzo dojrzałym tonem. Po części ta cała sytuacja to też była z jej winy. W końcu rozpieszczała Młodego jak się dało.
Gdy Rzesza był mały ona sama przechodziła w tym czasie wiele zmian w sobie. Starała się naprawić w sobie wszystko i zrozumieć niektóre rzeczy, które ją otaczały. Zrozumiała wtedy, że jedyne co umie robić to handel i ma do tego smykałkę. Zaczęła uniezależniać się od Prusaka, a znowu skupiła się na swojej relacji z bratem. W końcu Alex to dla niej było wtedy wszystko.
- Wiesz, myślę, że jak rzucisz się mu na szyję i powiesz, że oświeciło cię i zawsze kochałaś Sebastiana, to nawet Martin by wstydził się twojego zachowania. Może powinnaś pogadać z nim tak szczerze? I na spokojnie najlepiej. – rzekła powoli, zastanawiając się czy jej słowa mają jakiś sens. – Upicie? Nie wiem czy to do końca dobry pomysł, nie no, nadal on gada o Saarze? Myślałam, że mu przeszło… Ale bracia czasami są kochani, nie uważasz? – dodała z uśmiechem, zdając sobie sprawę jaki Alex potrafi być dobry.
Nieco jej zrzedła mina, gdy zorientowała się, że Heike może domyślić się o co jej chodziło. Przecież to naturalne, że ona też ma czasami… em… Zainteresowania.
- Gilbert to Gilbert… Lubię go, ale nie mam zamiaru pakować się w te bagno jeszcze raz. – zawyrokowała szybko, jednak po chwili spłonęła rumieńcem. – Czyli nie mam u Jurgena szans?